6 kwietnia 2013

Widgets

Na YT da się zarobić? Na pewno.
Tylko nie są to miliony,
jak sądzą niektórzy...
W każdym większym zachodnim kraju z łatwością można znaleźć grającą elitę. Ludzi lubianych i rozpoznawanych. Jest ich wielu, i co nie jest zaskoczeniem, im kraj większy i zamożniejszy, tym grupa ta jest większa. I tak, w USA mamy liczną grupę znanych "jutuberów" z takimi sławami jak Cpt Sparklez, Chilled Chaos czy Angry Nerd. Nawet w krajach skandynawskich można znaleźć znane osobistości jak PieDiePie czy Robbaz. A u nas?
 Nie jest źle, mamy takie "sławy" jak duet Rock i Rojo, medialnego Gonciarza, czy wiecznie wnerwionego na coś Wonzia. Jaka jest różnica? Oczywiście w "pracy" jaką wykonują.

W naszym kochanym grajdołku przyjęło się jakieś krzywe i wyciągnięte nie wiadomo skąd przeświadczenie, że gracz-youtuber nie może zarabiać. Czemu? Skoro są ludzie, którzy wyciągają kokosy na transakcjach w Tibii czy Diablo, to czemu nie można zarabiać na nagrywaniu? Czemu, coś co przynosi niektórym tyle radości (a przy okazji ma jakiś sens merytoryczny) jest skazany na "bez zarobkowość"? Nie można i tyle. 

Nawet nie skomentuje....
Gracze w Polsce to bestie. Nie mam co do tego wątpliwości. Każdy uważa się za MLG PRO mistrza wirtualnej areny, choć czasem nawet nie skończył 13 lat. Są też przypadki, gdzie około 40-letni tatusiowie z komputerami prosto z NASA osiągają taki sam poziom, rzucając na lewo i prawo mięsem, aż człowiek ma ochotę wyrwać głośniki i spalić je. Ja się pytam, gdzie w tym wszystkim zabawa? I czemu na tej zabawie niektórzy nie mogą zarabiać?

Przypomina się w tym momencie nie tak stare hasełko, jakoby polska młodzież nie potrafiła bawić się bez alkoholu. Wydaję mi się że potrafi. Są przecież jeszcze narkotyki i przemoc. Wracając jednak do meritum, nie dziwi mnie, że jak tylko odpalę znów BF3 to czekać mnie tam będzie w lobby pełne przekleństw, noobów i porównań mojego stylu gry z kupą epitetów. Wiem, że niektórzy potrzebują w ten sposób odreagować po całym tygodniu gnębienia ich w szkole/pracy. Jestem w stanie to przeżyć. Ale to co w Lobby niech zostaje w lobby, a to co jest na youtubie niech szanują. Bo to PRACA. Każdy, nawet najdurniejszy gameplay czy let's play wymaga pracy. I w tym przypadku są to godziny ciężkiej harówki. Godziny spędzone przed komputerem, w wielu programach, tylko po to by filmik przyciąć, zrenderować i wysłać w odpowiednim formacie na YT. Gdyby nie możliwość pozyskiwania  (chyba) 20% z reklam, (oczywiście tylko przy włączonej opcji partnerskiej) to była by to zabawa czysto "charytatywna". Ale nawet te 20% przeszkadza. Takie mamy w kraju podejście.

Oczywiście jest to zależne z poziomem społeczeństwa, wychowania w sieci, czy też etosu pracy. Jak dla mnie wszystkie trzy te punkty leżą i kwiczą. Ktoś oczywiście powie: "hej, internet to internet, tam ludzie nie pokazują żadnego poziomu, wejdź se na 4chana i zobacz co tam się dzieje". Zgodzę się z tym, ale chyba lepiej celować wyżej i próbować reprezentować jakiś poziom, niż na starcie już zrezygnować i osiągnąć dno. 
No oczywiście zapomniałem też o 4 punkcie - zawiści ludzkiej.

Muszę przyznać że Rock ma nerwy ze
stali. Nie jedna osoba już dawno by
zrezygnowała po takich nagonkach.
Czy możemy oczekiwać zmiany? Nie jest jeszcze tak źle. Każda kolejna afera z Rockiem trwa coraz krócej (afera "partnerska", serio? Są w tym kraju ludzie, którzy uwierzyli że Rock miesięcznie zarabia 10tys dollarów?) a Krzysiu G. opisuje swe przeżycie bez internetu w telewizjach śniadaniowych. 

Pytanie tylko, czy polscy gracze przywykną do takich widoków po dobroci, czy będą do tego poniekąd przymuszani? Trochę to śmieszne, że występy Krzyśka są "OK" w internecie, natomiast w telewizji już nie. Przecież jedno i drugie to media ogólno dostępne. Przy czym internet dociera "teoretycznie" do większej ilości graczy. Więc mamy tu do czynienia z ludzką zawiścią, czy może z próbą ochrony swej grupy "etniczej" zwanej graczami? Bo z tego co można zauważyć, wielu graczy wolałoby, żeby gaming pozostał w ukryciu przed resztą społeczeństwa (jeśli tak, to na cholerę była ta cała walka, by przebić się do mainstreamu ja się pytam?) 

W USA wiele YT-celebrytów ma podpisane
umowy z Machinimą, czy ALIENWARE.
Czy to źle, że mają sponsorów?
Jednym słowem, nie wiem co się tutaj dzieje. Czy mam się cieszyć, że nie mamy elity gamingowej obwieszonej nowymi padami i kontrolerami, próbującej mi wcisnąć reklamowane gry i sprzęt? Czy płakać, bo w tym kraju nie można zarabiać na tym co się lubi? 

Gracze-celebryci mają u nas ciężkie życie..

  • Uploaded by: Unknown
  • Views:
  • Category:
  • Share

    0 komentarze:

    Prześlij komentarz

     
    Copyright © gorky blog | Designed by Templateism.com | WPResearcher.com