19 kwietnia 2013

Po dziesięciu latach nadal jestem graczem..

Najstarszy numer PE jaki się u mnie zachował.
I pierwszy, który pamiętam na pamięć..
Ile osób zastanawia się, jak będzie wyglądało jego życie za 10 lat? Czy będę z kimś, gdzie będę pracował, coś studiował. A hobby? Nikt się nie zastanawia, co się z nim stanie. Przyjmujemy, że dorośniemy i zmienią się nasze priorytety.



Czemu? Czemu mam zmieniać swoje zachowanie tylko dlatego że przybyło mi lat? Czy jest jakiś kodeks który pod groźbą kary nakazuje mi rzucić w cholerę to co lubię, tylko dlatego, że w tym wieku już "nie wypada"?

Sam dziesięć lat temu myślałem podobnie. "Za dziesięć lat będę tylko starszy, może na studiach, z perspektywami, ale będę nadal graczem. Będę robił to co lubię". Jasne...

Od kilku lat taki sposób myślenia wydaje mi się już nie możliwy. Marzenia spotkały się na kursie kolizyjnym z rzeczywistością, a na dokładkę społeczeństwo postanowiło napluć na moje ideały człowieczeństwa. Więc jak, nadal w to wierzę, że mimo lat na karku można nadal robić to co się lubi?

Przynajmniej próbuję w to wierzyć.

Chyba nie muszę nikomu mówić jak bardzo zmieniła się branża gier. Mieliśmy tyle zmian, tyle różnych nowatorskich pomysłów. A wśród tego całego "growego" bagienka pisma branżowe. Pisma niosące wiedzę i wieści o grach, w epoce kiedy internet jeszcze u nas raczkował. Były inne zasady gry powiecie. Ale szczerze? Tęsknię za tymi czasami. Czasami gdy gry bawiły a gazety nie były na siłę poważne i nie zabijały się o niusa. Każdy miał swoją manierę i idąc z jej duchem próbował przybliżać branże gier co nowym graczom.

Teraz to już nie jest to samo.  Wszystko się pozmieniało. Wszyscy muszą być uber-profesjonalistami. Nie mogą się bawić grając - muszą grać, i robić to z poważną miną na twarzy.

Czy "tamte" czasy kiedyś wrócą? Niestety nie. Ludzie wierzą w zasady pokroju "stare, wrogiem nowego". A miło było by zobaczyć znów ludzi, którzy grają i mają z tego radochę.

Wychodząc z podobnego założenia wysłałem list do redakcji PSX EXTREME. List, który wysyłałem do nich.... Przez 10 lat. Tyle zajęło mi czasu by w końcu wziąć i napisać cokolwiek, do kogoś, kto tak bardzo przyczynił się do tego jakim jestem teraz graczem. Jak widać musiałem do tego dorosnąć.

To jednocześnie żałosne i straszne, że z 10 lat obcowania z PE
ostały mi się tylko trzy segregatory. A przecież to już nie wróci..
Podczas pisania listu dotarło do mnie, że zmiany nie zaszły tylko w samej branży. Zmieniły się konsole jak i same gry. Ale największą zmianę przyniosła NASZA zmiana (masło maślane, no nie?). To nasze zachcianki przyczyniły się do tych wszystkich wyścigów o lepszą grafikę czy możliwości konsol. Narzekaliśmy? Proszę bardzo, 10 lat później i tony włosów developerów później grafika już nie jest TAKIM wyznacznikiem jakości gry jak kiedyś.

Szkoda tylko że my nadal narzekamy gubiąc po drodze sam sens istnienia gier.

Przeglądając stare numery PE zastanawiam się tylko - jak długo ja będę w tym chciał jeszcze uczestniczyć. Czy dam radę przez kolejne 10 lat słuchać jakie to gry są kiepskie, gdy to na naszych oczach kształtuje się zupełnie nowa forma rozrywki, która może zmienić oblicze życia codziennego człowieka. Tylko czy będziemy chcieli to dostrzec?

Prawda jest taka, że niczym Sam Fisher jestem zmęczony tym co robię. A jednocześnie nie chcę z tego rezygnować.

Cytując Sama: "Nie mogę zrezygnować ani się wycofać. Ta praca, jest już częścią mnie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz