20 października 2012

Otakon 20.10.2012 - czyli jak zostać polskim Siemieckim w trzech prostych krokach




 Ach, te uwielbiane przeze mnie i gloryfikowane konwenty. Ile to już czasu minęło? Za dużo.. A jednak, nieznana mi siła, wciąż mnie przyciąga na tego typu imprezy. Człowiek zaczyna się zastanawiać czy może już się uznać za weterana, czy jeszcze nie. Bo w końcu wiekowo nie należę do pokolenia "sailorek". No ale swoje już widziałem, latka lecą, a konwenty mogę już liczyć hurtowo. Ale do poziomu kultowego Siemieckiego na pewno mi dużo brakuje. Ale kim jest w ogóle ten Siemiecki zapytacie. I co to ma wspólnego ze mną i Otakonem?




Jurij Siemiecki to najbardziej znany fan rosyjskiej literatury sf. Przez swą żarliwą postawę i działania zapisał się w dziejach rosyjskiego fandomu (dla którego "oddał duszę" - organizował wiele konwentów i  zlotów), a także samej literatury sf. Jednak w pewnym momencie najwidoczniej musiał mocno podpaść i znani pisarze zaczęli go umieszczać w swych książkach. I uśmiercać. W tym momencie istnieje nawet nagroda za : "najlepsze uśmiercenie Siemieckiego".


Trzeba naprawdę mocno podpaść, żeby się stać takim Siemieckim, ale dla chcącego, nic trudnego. O to mój krótki poradnik( a jednocześnie sprawozdanie z konwentu), jak zostać "polskim Siemieckim", w kilku, prostych krokach:

1. Bądź na konwencie (po raz kolejny i nie omieszkaj o tym powiedzieć innym)

 

Nic tak nie cieszy otaku jak konwent. Kolejny. I kolejny. Po około 5 konwentach człowiek zaczyna porównywać WSZYSTKO. A że w tym roku to ścisk, a że wystawców mało. Że Cosplay słaby. Że rok temu to w ogóle łał, kawior i szampan, a mangi to dawali za darmo. Co było to było, a jak się nie podoba to kontakt z organizatorami konwentu jest.

Przykład zastosowania "siemieckiego" przeze mnie :
"Otakon według mnie był udaną imprezą. Nie liczę, że bilety kosztowały 25 pln, w tym samym dniu odbywał się inny konwent, a na placu zamkowym tańczono gangam style.  Było fajnie, choć ludzi mało. Nikt nie przyjechał bo to impreza na jeden dzień była. Nie to co kiedyś. Tak mało ludzi..."

W tym momencie, dostajecie 20 wiadomości od hejterów.

2. Atrakcje, panele. Bądź na nich. One zawsze dają radę.

 

Jak na jeden dzień, to na ilość atrakcji nie było co narzekać. Bywało gorzej (vide daikon, z którego wszyscy "pouciekali"), a i rozstawienie ich w czasie było przemyślane. Czasem nawet wydawało mi się, że niektóre panele są za krótkie, aż chciało się dłużej posłuchać, czy zadać więcej pytań.

A co na to Siemiecki? "Było spoko. Mogłem się wypowiedzieć na wiele tematów, a panele były naprawdę fajne. Co z tego, że to samo co rok temu."

+10 do hejtu.

3. Praca wydawnictwa (studio JG) i magazynu (Otaku). Wiele pytań od publiczności (ale tylko ty zadajesz te najgorsze).

Miło było (znów) posłuchać o tym jak w Polsce wydaje się mangi, albo prowadzi magazyn Otaku. Sformułowanie - od fanów, dla fanów - jest jak najbardziej trafne. W większości są to ludzie z pasją, którzy nie patrząc na zyski i korzyści starają się szerzyć swoje zainteresowania. Dlatego ten panel, zaliczył bym do jednych z ciekawszych (i może warto było by powtórzyć go jeszcze w przyszłości?).


Były to też panele, na których było mi najbliżej do zostania Siemieckim roku. Czemu? Przez dwa pytania, które nurtowały mnie od jakiegoś czasu. Czemu nie wydaje się mang Josei w Polsce. I czemu nie robi się reportaży/sprawozdań z konwentów.

Pierwsze pytanie przerodziło się w "bitwę", ja kontra rynek wydawniczy. Okazało się bowiem, że według badań Studia JG, polski fandom składa się z 25 tysięcy fanów. Z czego "targetem" są dziewczęta, w wieku 12-16 lat, gdyż to one w 80% kupują mangi.

Ok, przyznam się, że z dobrze przeprowadzonymi badaniami, opartymi na twardej statystyce, nie ma co się kłócić. I fakt, na pewno jest tak, że to dziewczęta stanowią główną siłę nabywczą (co widać dobrze po konwentach). JEDNAKŻE, chciałem podkreślić problem rynku, który powoli zaczyna nas dotykać. Otóż w Polsce jeszcze długo dziewczęta w wieku 12-16 lat będą główną siłą nabywczą, jeśli będziemy tak dzielnie olewać starszych czytelników. Bo w końcu ten target, 12-16 dorośnie. I co zrobi za lat 10? Sięgnie po Bleacha? Raczej wątpię, jednak sytuacja ta, jak widzę się nie zmieni. Nikt nie chce ryzykować pieniędzy, i wydawać "doroślejszych" mang. Za przykład, podaje się Hanami, które jako jedyne wydawnictwo celowało w ambitniejsze mangi. Skutek? Hanami nie dokończyło m.in. Balsamisty (tytuł ten u nas kompletnie się nie sprzedaje), a samo wydawnictwo stoi na skraju bankructwa.

Więc po prostu nikt nie ryzykuje, i mamy stagnacje? Przez jakiś czas zapewne tak. Zobaczymy jak nasz rynek zaleje fala 2-3 tomowych mang dla dziewcząt i wszyscy będą się cieszyć, bo będzie sprzedaż. Jednak trzeba pamiętać, że to my kreujemy rynek. Więc gdy za 10 lat, w Polsce będzie ok. 10 tysięcy fanek mangi w wieku 26-35 lat, co zrobimy? Zrezygnujemy, zasłaniając się modelem genderowym i brakiem czasu, czy podejmiemy walkę? Ja na pewno nie zrezygnuje.


Druga "bitewka" dotyczyła relacji z konwentów. Jest to kwestia dość zadziwiająca (przynajmniej mnie). Jak to jest, że w magazynach mangowych są dziesiątki reklam i ogłoszeń różnych konwentów, z całej Polski. Ale nigdy nie ma z nich relacji?

Dostałem odpowiedź, że taki materiał nie byłby ciekawy, bo na wszystkich polskich konwentach jest to samo i ogólnie byłby to materiał nie ciekawy ( i w tym miejscu lepiej umieścić jakiś ciekawszy materiał). No cóż, nasuwa mi się w takim razie jedno pytanie: to po co my tam przychodzimy, skoro jest ciągle to samo?  Już bardziej przemawia do mnie wyjaśnienie, że nikt nie ma na tyle czasu, żeby jeździć po kraju/europie i robić materiały z takich imprez. No cóż, oczywiście nie upieram się, że jest to MUST HAVE w magazynach mangowych, ale byłoby miło, kiedyś zobaczyć swą mordkę na jakimś zdjęciu grupowym z takiej imprezy.

A co do relacji z imprez typu Japan Expo we Francji. CHALLENGE ACCEPTED.


Imprezę mogę zaliczyć do imprez udanych. Nie żałuje ani złotówki jakiej wydałem. Zobaczyłem co chciałem, wypowiedziałem się na tematy, które mnie nurtowały. No i zobaczyliśmy jak wygląda, a raczej w jaką stronę ewoluuje polski fandom. Byle do tego czasu świetności i rozkwitu, nie zostać polskim Sienieckim. Nie chciałbym być uśmiercany na każdym konwencie ;) A wy? Jesteście gotowi by zostać nowym Siemieckim polskiego fandomu?

6 komentarzy:

  1. Zacna relacja, podoba mi się wplątanie w nią Siemieckiego - chociaż na końcu brakuje jakiegoś podsumowanie co jeszcze zrobić by być jak on :P

    Co do kwestii targetu. Achh, nie ma to jak pieprzenie mediów o tym, że nikt tego nie kupi. Jeśli tego nie będzie to trudno żeby ktoś kupił. To jest zamknięte koło - media kształtują target, target kształtuje media. I niestety jeżeli ktoś nie zacznie przerywać tego koła, to poziom będzie regularnie spadał, bo nagle się okażę, że ludziom wystarcza Pudelek, Taniec z gwiazdami i Pamiętniki z wakacji, więc po co jakakolwiek inna kultura?

    Temat jest ważny, mam zresztą fajny tekst o tym w planach, niemniej dyskusji o tym nigdy mało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie. Wchodzimy powoli w taki właśnie model - zamkniętego koła. I z tego co widziałem, podczas dyskusji nie udało mi się przekonać ludzi z wydawnictwa JG, że tak właśnie powoli się dzieje. No cóż, trzeba nadal walczyć. Bo to ludzie kreują rynek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko, za 10 lat będziemy mieli na tyle duży rynek, że może uda się wstrzelić w niszę rynkową na mangi Jousei ;] Jeśli chodzi o Japan Expo, to jeżeli nie będzie kosztować fortuny (i wyrobię w końcu paszport), to może się będę pisał :D

    pozrd- felix37

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, milordzie. Otakon faktycznie był "udaną imprezą". Bilety tanie, panele ciekawe i fajne gry na konsole :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to słyszeć. Faktycznie nie było źle. Ale ilość osób.. jak na polski standard było baaardzo luźno ;)

      No to czekamy teraz na HELLCON III !

      Usuń